Tęczowy Tort przemykał przed moimi
oczami już kilkakrotnie. Za każdym razem podziwiałam jego piękne barwy i
wykonanie. Wreszcie nadarzyła się okazja aby spróbować swoich sił w starciu z
kolorami. Korzystałam z kilku źródeł. Przepis na ciasto pochodził z Moich Wypieków, krem był ze strony Jestem w kuchni, zaraz wracam, zaś pomysł na dekorację zaczerpnęłam od Ale Babki. Miks wyszedł udany. Przy pieczeniu blatów
tortowych nie było aż tak wiele trudu jak wydawało się po pierwszym wrażeniu.
Na tortownicę średnicy 26
centymetrów zrobiłam półtorej porcji ciasta i kremu.
Ciasta wyszły dość cienkie i bardzo szybko się piekły. O barwnikach słyszałam,
że są bardzo mocne i wydajne, dlatego należy być ostrożnym podczas dodawania
ich do ciasta. Ja byłam zbyt ostrożna w niektórych kolorach, na szczęście w
przekroju zgubiła się bladość mojego fioletu. Zrobiłam próbę pieczenia kilka
dni wcześniej, aby poznać smak ciasta i proporcje barwnika. Zostało mi
odrobinę kremu z tej powiększonej porcji. W sam raz w nagrodę dla męża za
wykończenie i wyrównanie boków tortu. Cytuję męża – ‘Praktyki na budowach, przy
szpachlowaniu, się przydały.’ Dekoracja tortu była skromna, lecz gustowna. W
sam raz dla rocznej pannicy, która nie zna się jeszcze na Myszkach Miki, czy
Hello Kitty. Nie wymagała też wiele wysiłku ani czasu, co było ważne w toku
pozostałych przygotowań. Tort dekorowałam około godziny przed rozpoczęciem
imprezy, lecz zanim wszyscy goście się zeszli i wstępnie zaaklimatyzowali,
upłynęło dodatkowe pół godzinki. Cukiereczki się nie rozpuściły, nie odkleiły i
nie puściły koloru. Dopiero późnym wieczorem powoli zaczęły przebarwiać
śmietanę, choć i następnego dnia nie było tragedii. Tort lepiej wyglądał, niż
smakował. Wyglądał rewelacyjnie, a smakował dobrze, bardzo lekko. Odrobinę
apetytu odbierała mi świadomość dodatku sztucznych barwników. Nie należy z nimi
przesadzać, lecz raz na jakiś czas nie zaszkodzą. Jadłam je już wielokrotnie w
rożnych różnościach ze sklepowej półki, ale jak pomyślę o czerwonym kolorze
koszenili i tych małych robaczkach, jogurt truskawkowy od razu mniej mi
smakuje. Polecam tort tęczowy, gdy chce się wywołać efekt WOW/ŁAŁ, w tym jest
nie do przebicia. Kolejny raz zrobię go zapewne za kilka lat na urodziny córki,
gdy zaprosi szkolnych kolegów i koleżanki. Natomiast bardzo chętnie zabłysnę
nim na urodzinach dzieci znajomych. Niech mnie pochwalą, a co.
TORT
TĘCZA
Ciasto:
226g masła
220g
cukru
5 białek
375g mąki
pszennej
4 łyżeczki
proszku do pieczenia
½
łyżeczki soli
335ml
mleka
6
barwników spożywczych: fioletowy, niebieski, zielony, żółty, pomarańczowy,
czerwony
Masło utrzeć
z cukrem. Dodać białka. Wlać ekstrakt. Dodać suche składniki. Wlać mleko.
Ciasto podzielić na 6 części. Do każdej dać odrobinę innego barwnika
spożywczego. Ciasta piec w temperaturze 200°C przez
15 minut.
Krem:
1 litr śmietanki 30%
250g
serka mascarpone
200g
białej czekolady
4 łyżki
cukru pudru
½
cytryny
Śmietankę
ubić z cukrem. Dodać sok z cytryny. Wlać rozpuszczoną czekoladę. Wymieszać z
serkiem. Kremem przekładać blaty ciasta. Smarować również wierzch i boki tortu.
Kolejność kolorów:
Fioletowy
– niebieski – zielony – żółty – pomarańczowy – czerwony.
Dekoracja:
1
paczka drażetek m&m’s
3
kolorowe pisaki do ciast
Z drażetek
ułożyć kolorowe kwiatki. Pisakami narysować spirale.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz