Rok
minął w tempie błyskawicznym. Pierwszy roczek Lali. Uczciliśmy go hucznie. Dla
solenizantki najważniejsi byli oczywiście goście, zwłaszcza ci chętni do
zabawy. Prezenty okazały się jedynie nieistotnym dodatkiem. Owszem, rozpakowała
je, aby nie wyjść na niekulturalną lecz chwilę potem przystąpiła do ataku
wyciągniętymi w górę rękami i niemą prośbą ‘noś mnie’. Prezenty nie całkiem
poszły w zapomnienie, gdyż po 5 sekundach przejmowała je Natka. Niektóre tak
schowała, że nawet następnego dnia ich nie znalazłam. Trzeba będzie zrobić
gruntowne wymiatanie wszystkich kątów i skrytek. Przyjęcie urodzinowe było dla
mnie nie lada wyzwaniem, gdyż nieczęsto przyjmowałam tak licznych gości.
Wszystko dokładnie zaplanowałam i okazało się to świetnym sposobem żeby się
wyrobić na czas i nie zostać zaskoczoną przez za szybkich gości. Tak zdarzyło
mi się rok temu podczas urodzin Natki. Tym razem plan nie zawiódł. Miałam małe
opóźnienie, lecz i tak zostało mi nieco czasu na pomalowanie paznokci. Sama
siebie chwalę za organizację, byłam i wciąż jestem z siebie dumna. Wtrącę
jeszcze skromny wątek, że planowanie ważniejszych przedsięwzięć zaczęłam po
wizycie u koleżanki Eweli. Była świeżo po zdaniu prawa jazdy i opowiadała mi
tak – ‘Po południu wybiorę się na zakupy do Bied.., i już wiem, którędy pojadę
przez miasto. Zawsze najpierw wyznaczam sobie trasę, żeby w trakcie jazdy nie
zastanawiać się, co teraz i nie panikować.'
Plan
przyjęcia był następujący..
1.Drink
Bellini w lekko okrojonej wersji
4.Zabawa
dla dzieci w poszukiwanie skarbu
5.Przekąski zimne – Roladki serowe ze szpinakiem, Roladki serowe z pieczarkami, Sałatka z
kurczakiem i orzechami, Sałatka z porem i ananasem, Sałatka jarzynowa podana na
plasterkach jabłka.
6.
Zabawa z prezencikami z udziałem gości i mojego małża. Mimo, że był gospodarzem
i wiedział 'o co kaman', nie mógł sobie odpuścić takiej rozrywki.
8.
Siedzenie z pełnymi brzuchami heheh.
Menu
było typowo w moim stylu, babeczkowo - ciasteczkowe. Zrobiłam jeden ‘masowy’
placek w razie, gdyby ktoś zasmakował wyłącznie w tradycji. Rozrywka również
przypadła gościom do gustu. Zleciało nam przy niej bite 2 godziny. W tym czasie
miałam okazję dyskretnie ‘odświeżyć’ stół i przygotować kolejne dania. A gdy
goście pośmiali się przez te dwie godziny, to jedzenie im lepiej smakowało.
Muszę jeszcze popracować nad dekoracją stołu. Tym razem nie miałam już głowy do
tych spraw, lecz przy najbliższej okazji postaram się to nadrobić.
Tort Tęcza
Zoom na tort i talerz ze slodkosciami
Zabawa w prezenty dla gości
Ubogo udekorowany stół. Dobór krzeseł wg toku myślenia mojego małża heheh
Gra w poszukiwanie pirackiego skarbu