Dość
długo ‘dochodziłam’ do tych ciasteczek. Po raz pierwszy znalazłam je w Moich
Wypiekach, lecz opis i opinia blogerki sprawiły, że niekoniecznie chciałam je
piec. Niedługo potem upiekłam Babeczki Snickerdoodles. Bardzo mi smakowały i
zastanawiałam się co oznacza ich nazwa. Odnalazłam mnóstwo zdjęć tych
ciasteczek. Wyglądały całkiem sympatycznie. Przeczytałam przepis: cukier,
cynamon – to coś dla mnie. Niestety przepis wzięłam z jakiejś felernej strony i
ciastka się rozpłynęły podczas pieczenia. Zamiast pięknych, kształtnych
kółeczek, wyszły mi rozjechane placki w stylu jajek sadzonych.
Następnego dnia znów mnie natchnęło. Postanowiłam spróbować jeszcze raz. Tym
razem korzystałam z przepisu z pewnego źródła /Moje
Wypieki/ i ciastka
upiekły się wspaniale. Rzeczywiście dało się wyczuć lekko słonawy posmak na
języku, lecz mnie to bardzo odpowiadało. Jak wiadomo sól wyostrza i podkreśla
słodki smak. Tak zachwyciły mnie te ciastka, że spałaszowałam prawie wszystkie. Zaczarowały mnie. Żadne inne nie umywały się do
snickerdoodles. Pyszności.
CIASTECZKA
SNICKERDOODLES
Składniki:
250g
mąki
½
łyżeczki gałki muszkatołowej
¾
łyżeczki proszku do pieczenia
½
łyżeczki soli
125g
masła
80g
cukru
1
jajko
Masło
utrzeć z cukrem. Dodać jajko i wanilię. Dodać pozostałe składniki. Z ciasta robić
kulki wielkości orzecha włoskiego.
Posypka:
2 łyżki
cukru
1
łyżeczka cynamonu
Wymieszać
cukier z cynamonem. Obtaczać w cukrze w nim kulki ciasta. Ułożyć je na blasze.
Lekko spłaszczyć. Piec w temperaturze 180°C przez 15 minut.
Podczas robienia ciastek, zagadałam się z Natką i zapomniałam lekko spłaszczyć ciastek. Zrobiłam to w piekarniku , w trakcie pieczenia. Lepiej późno niż wcale, heheh.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz