Już wcześniej kilka razy widziałam je i słyszałam o tych naleśnikach. Do
zrobienia ich przekonałam się dopiero po obejrzeniu naleśnikowego odcinka
‘Pyszne 25’.
Wreszcie wyglądało to na łatwe w przyrządzeniu. Takie też było. Zrobiłam
płonące naleśniki z okazji spóźnionego świętowania rocznicy ślubu. Kosztowało
mnie to dużo wysiłku, gdyż chore dzieciaki co chwilę wzywały s.o.s. i musiałam
przygotowywać kolację z częstymi przerwami. Punkt kulminacyjny, czyli
podpalenie i konsumpcja nastąpiły dopiero w okolicach północy. Musiałam
małżonka wybudzać z niedźwiedziego snu, ale nawet na pół- śpiąco powiedział,
że było dobre. Słyszałam też o opcji dodania do sosu cząstek pomarańczy lub
malin. Ja na początek wybrałam wersję podstawową. Ciasto bardzo dobrze się
smażyło, chociaż ja dodałam nieco więcej mąki. Nie wierzyłam, że z podanych proporcji
będę w stanie odkleić naleśnik od patelni. Istotne było tu także roztopienie masła na patelni do naleśników. W kuchni unosił się cudowny aromat
pomarańczowej skorki, a przy każdym nalewaniu ciasta na patelnię był jeszcze
bardziej intensywny. Efekt wizualny też zrobił swoje. Płonące naleśniki to było
to.
NALEŚNIKI
SUZZETTE
Ciasto:
2 jaja
200g mąki
pszennej
250ml
mleka
1 łyżka
cukru
10g
roztopionego masła
½
pomarańczy
¼
łyżeczki soli
Jaja wymieszać
z mąką. Dodawać mleko. Wsypać sól, cukier, masło i skórkę z pomarańczy. Wymieszać.
Usmażyć 8 naleśników.
Sos pomarańczowy:
4 łyżki
brązowego cukru
250ml
soku pomarańczowego
25ml
likieru pomarańczowego
Cukier
rozpuścić na patelni. Dodać sok. Wymieszać. Dodać naleśniki złożone w ósemki. Smażyć
przez około 5 minut z każdej strony. Wlać likier. Podpalić. Podawać. Do soku
pomarańczowego można dodać drobno pokrojoną polówkę pomarańczy lub maliny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz