środa, 18 grudnia 2013

PIEKARZ NA WARCIE

Pewnego sobotniego wieczora naszła mnie ochota na drożdżowe ciasto. Nie miałam już sił, aby czekać na wyrośnięcie, a potem jeszcze je piec. Wstawiłam ciasto na noc do lodówki. W niedzielę rano zabrałam się do pracy. Gdy drożdżówki były uformowane, odstawiłam je do ponownego wyrośnięcia - przed pieczeniem. Blaszka znajdowała się na kratce kuchenki, a piekarnik się nagrzewał. Aby nie marnować chwili, udałam się w tym czasie do łazienki. Gdy mąż wybrał się do kuchni, zobaczył czekające drożdżówki i włączony piekarnik. Szybko dodał dwa do dwóch i chytrze zapukał do drzwi łazienki. –‘Kochanie – mówi – jak ty pieczesz drożdżówki, skoro zapomniałaś włożyć je do piekarnika’. Zaśmiałam się pod nosem, a ponieważ rozpoznałam ten specyficzny ton głosu, zaplanowałam mały rewanż. Czas rośnięcia ciasta zbliżał się ku końcowi. Odpowiedziałam więc w podobnym tonie –‘Nie włożyłam ciasta do piekarnika.. Ale ze mnie gapa. Zajmij się tym proszę. Gdyby nie Twoja spostrzegawczość, nie mielibyśmy co jeść na śniadanie’. Mąż powrócił do kuchni i wykonał powierzoną misję. Do tej pory sadzi, że to dzięki jego spostrzegawczości zajadaliśmy się pysznymi drożdżówkami. A niech mu będzie..






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz