Po
raz pierwszy zobaczyłam je na stronie Moje Wypieki.
Od razu urzekły mnie swoim spojrzeniem. W mojej wersji wyglądają nieco inaczej
niż w oryginale ze względu na odrobinę inny dobór składników. Pomyślałam, że
jak na pierwszy raz wystarczy trzymać się ogólnych założeń, a jeśli wszystko
się uda i ciasto zasmakuje, zrobię wersję idealną. W praktyce wyszło ‘jak
zwykle’, czyli za drugim razem dziwnym trafem zabrakło w sklepach malutkich
kuleczek na oczy. Znów zastąpiły je drażetki. Na szczęście smak pozostał ten
sam. Wyśmienity. Byłam nim zachwycona i zachwycam się nadal przy kolejnych
‘seriach’. Cudowny. Bardzo mi odpowiada. Przyznam się, że do ciasta również
użyłam zamienników. Zamiast Nutelli dodałam gorzką czekoladę, zaś mascarpone
zastąpił zwykły serek kremowy. Ciasto bazowe było typowe dla kokosanek, czyli
bardzo słodkie, z dodatkiem miodu. Dlatego też wzbogacenie jego smaku Nutellą
podniosłoby poziom słodkości do kwadratu, albo nawet podwójnego kwadratu. Dla
mnie decyzja ta była trafiona z tego względu, że lizaki nabrały głębszego,
nieco wytrawniejszego smaku niż tylko słodycz. Podjęłam także próbę stworzenia
lizakowych bałwanków. Użyłam do tego lukru z przepisu zamieszczonego w
‘Lawendowym Domu’. Moim zdaniem, co czekolada, to czekolada i żaden lukier jej
nie dorówna. Fakt, bałwanki były śnieżnobiałe, zaś przy polewie z białej
czekolady zaledwie ecru, ale różnica w smaku była milowa. Reniferki sprawiły
wielką frajdę rodzince. Wszyscy podziwiali moje małe dzieła. Natka w
szczególności dopraszała się o kolejne 'głowy’ do schrupania. Najlepszym wg niej
elementem były oczywiście rogi, potem oczy, nos i polewa. Reszta ciastka mogła
nie istnieć, choć udawało jej się zjeść spore co nieco. Podczas pracy przy reniferach
ważna jest dobra organizacja miejsca pracy. Ja nie zadbałam o pewien szczegół.
Mianowicie, gdy pierwszy lizak był już gotowy, pojawił się problem w co go
wstawić. Najpierw jako podstawę użyłam resztek ciasta, potem wbijałam je w
jabłko. Ostatecznie, na piątkę z plusem, sprawdziła się kostka zimnego masła.
Zdołała pomieścić na sobie połowę reniferowej rodzinki i dobrze spisywała się w
transporcie. Reniferowe popsy zrobiły też furorę na kiermaszu świątecznym w
przedszkolu Natki. Podstawowe pytanie nauczycielek –'Czy To się je?'
Podsumowując
swój wywód dodam tylko, że zakochałam się w Cakepopsach.
LIZAKI
CAKEPOPS RUDOLF
Ciasto:
3 łyżki
miodu
50g
masła
300g
cukru
2 jajka
½
szklanki mleka
1
łyżeczka proszku do pieczenia
400g
mąki pszennej
Rozpuścić
miód z masłem. Jajka ubić z cukrem. Wlać mleko. Wlać wystudzony miód oraz
pozostałe składniki. Ciasto przełożyć do prostokątnej blaszki o wymiarach 25 x 35 centymetrów. Piec
w temperaturze 180°C
przez 20-30 minut. Ciasto pokruszyć. Wysuszyć. Ciasta wystarcza na 2 porcje lizaków.
Lizaki:
400g
ciasta pokruszonego na pył
120g
serka kremowego
80g
gorzkiej czekolady
1 łyżka
masła
200g
mlecznej czekolady
20 patyczków
do lizaków
Serek wymieszać
z rozpuszczoną gorzką czekoladą. Dodać do ciasta. Wymieszać. Zrobić kulę. Wstawić
do lodówki na 15 minut. Uformować
20 równych kulek. Schłodzić przez 15 minut. Rozpuścić mleczną czekoladę z
dodatkiem masła. Czubek patyczka zanurzyć w czekoladzie. Wbić do połowy w kulkę
ciasta. Schłodzić przez 15 minut. Lizaki moczyć w czekoladzie. Wbić dekoracje. Odstawić
do stężenia czekolady. Najlepiej wbić lizaki w styropian.
Dekoracja:
20 małych
precelków
20
czerwonych drażetek
50g
rozpuszczonej gorzkiej czekolady
20
małych białych kulek z masy cukrowej lub drażetek
Precle
przekroić ostrym nożem na pół. Powstaną rogi. Drażetkę wbić jako nos. Gorzką
czekoladą namalować uśmiech. Białe kulki wbić jako oczy. Źrenice zrobić kleksem
ciemnej czekolady.
Być może mój pomysł na świąteczne prezenty - cakepopsy jest już niemodny, lecz dla mnie, jako początkującej fascynatki domowych słodkości, jest strzałem w dziesiątkę. Polecam się.