Naoglądałam się przepięknie
zdobionych pierniczków na Waszych blogach, że w ostatniej chwili przed
świętami, postanowiłam zrobić własne. Razem z dziewczynami przystąpiłyśmy do
wycinania ciastek. Lali spodobało się podjadanie ciasta, Natka natomiast wybierała
kształt foremek i wycinała.
Uwaga, w tym momencie następuje
zwrot akcji..
Kto zgadnie, jaki wzór foremki
Natce najbardziej przypasował, jako świąteczny – bożonarodzeniowy.. No tak,
oczywiście baranek heheh. Na szczęście rok temu widziałyśmy go kilka razy
nieopodal szopki, tak więc został zakwalifikowany do choinkowej drużyny. Gorzej
było z interpretacją foremki w kształcie kaczuszki. Pomogła mi tu Lala, kiedy
strąciła ją chcący – niechcący pod stół, a Natka tego nie zauważyła. Co do
dekoracji, nie popisałam się. Lukier wyszedł mi ok., lecz nie miałam takiej
małej końcówki do wyciskania. Skorzystałam z woreczka strunowego. Wytworzone
podczas dekoracji ciśnienie zrobiło dziesięć innych dziur w woreczku i
musieliśmy zakończyć współpracę. Część pierniczków udekorowałam końcówką mała
gwiazdka, lecz nie dało się nią utworzyć takich pięknych arcydzieł, jakie
oglądałam wcześniej. Może uda mi się wykorzystać potencjał w przyszłym roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz