Ciasteczka te znalazłam w jednej z przeterminowanych
gazet mojej siostry. Siostra jest o dziewięć lat starsza ode mnie i gdy ona
swego czasu zaczytywała się w Claudiach itp, ja wtedy zachwycałam się
historiami z Bravo. Siostra miała zwyczaj składania i przechowywania wielu
rzeczy, m.in. listów pisanych ‘na brudno’. Ja nawet zadania domowe robiłam od
razu w zeszycie, czego ona nie mogła pojąć. Co jakiś czas wypominamy sobie
nawzajem te dwie przypadłości. Kiedyś jako spuściznę po jej zamążpójściu, oprócz
wolnego pokoju, otrzymałam zbiór poradników z lat 1998-2002 schowanych w pufie.
Przeglądnęłam je, co nieco przeczytałam, a z pozostałych wycięłam co cenniejsze
przepisy. Tak oto dobrnęłam do finału historii o pochodzeniu imbirowych ciastek
pieczonych w moim piekarniku. Ciasteczka były świetne. Zarówno od razu po
upieczeniu, jak też z polewą. W oryginalnym przepisie używano imbiru w proszku.
Ja, dla podkreślenia smaku, polecam imbir świeży. Ciasteczka całkiem nieźle się
prezentowały, a w kuchni unosił się cudowny, orzeźwiający aromat. Mniam.
IMBIROWE
SERCA
Składniki:
250g
mąki pszennej
150g
cukru pudru
1 jajko
200g
masła
50g
mielonych migdałów
1
łyżeczka startego imbiru
Masło
posiekać z sypkimi składnikami. Dodać jajko i imbir. Zagnieść ciasto.
Schłodzić. Cienko rozwałkować. Wycinać serca. Piec w temperaturze 200°C przez 7-10 minut.
Polewa:
100g
czekolady
1
łyżeczka oleju
Czekoladę
roztopić z olejem. Przestudzone ciastka zanurzać do polowy w polewie. Odstawić
do zastygnięcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz