W domu znalazło się mnóstwo drobiazgów. Część
rzeczy upolowałam na poświątecznych wyprzedażach. Z zapakowaniem prezencików
nie było problemów. Efektem ubocznym pracy w papierniczym były zgromadzone
zapasy papierów ozdobnych na tzw. ‘kiedyśprzydasię’. Przygotowałam około 55
niespodzianek. Już sama nie pamiętam, co było w środku. Podczas przygotowywania
/z dwutygodniowym zapasem/ robiłam spis rzeczy, aby nie dublować podarków.
Tajemniczymi niespodziankami były m.in. zapałki, chusteczki higieniczne, próbka
perfumy, próbka kremu, maszynka do golenia, papier toaletowy /był najładniej
zapakowany i miał wzięcie/, próbka płynu do naczyń, próbka proszku do prania, kapsułka
żelu do prania, wafle suche, długopis reklamowy, reklamówka, zszywki, mały
spinacz świąteczny, klamerki do bielizny, gąbka kąpielowa, gąbka do mycia naczyń,
sitko do zlewu, moneta 2 złote, notes reklamowy, notes ręcznie robiony, kubek
na espresso z wesołą minką, kieliszek, widelec, łyżeczka, cukierki, książka,
obrazek haftowany pinkeep, wykałaczki z automatem /czad/, makaron, bułka tarta, lizak
smoczek, packa na muchy z napisem Love is in the air, wafelek w kształcie
hipopotama, pokrowiec na klucze, kostka wc /myśleli, że to gumy do żucia, albo
odświeżacz powietrza/, filcowy koszyk na pieczywo, wkręt, pocztówka, skrobaczka
do szyb, mydło, kawa 3in1, szpulka nici, budyń, czepek kąpielowy, żarówka. Więcej
grzechów nie pamiętam. Plan imprezy obejmował 30 gości, lecz część nie dojechała.
Reszta bez skrupułów podzieliła się ich porcją prezentów, heheh. Przed
rozpoczęciem gry wygłosiłam uroczystą przemowę. Powiedziałam m.in., że
wszystkie prezenty są unikatowe i będą dobierane indywidualnie do każdego z gości,
czyli sami je sobie wybiorą. Aby było prościej, użyłam dwóch kostek z kolorami.
Pożyczyłam je z jednej z planszówek córki. Każdy gracz, który wyrzucił czerwony
kolor, wybierał prezent. U nas nastąpiła drobna zmiana reguł gry, gdyż w
rozdawanie prezentów zaangażowała się Natka i to ona wybierała, co dla kogo ma
być. Na początku gry najlepiej powodzilo się szwagierce Joli. Niemal za każdym
razem wyrzucała czerwony kolor na kostkach. Potem dobra passa się odwróciła,
wszyscy rzucili się na jej łupy i została z jedną rzeczą. Najmłodszy uczestnik,
Damin, dzielnie wałczył o jak największe prezenty. Pozostali stosowali sobie
tylko znane techniki. Babcia D używała metody nasłuchu, czyli potrząsała
paczuszką w celu identyfikacji przedmiotu. Moja siostra zdała się na dotyk, siłę
nacisku i sprężystości. Babcia T, ze względu na kondycję, zabierała jedynie sąsiadom
po prawej i lewej stronie. Młodzież natomiast ufała zmysłowi wzroku i rentgenem
w oczach prześwietlała niespodziewajki. Przy rozpakowywaniu prezentów było dużo
radości. Każdy był ciekawy, co znajdowało się w jego łupach. Myślę, że zabawa
była udana. Były to dwie godziny pełne wygłupów i chichotów. Był czas na
dyskretne uprzątnięcie stołu i przygotowanie ciepłych dań. Po sporej dawce śmiechu
dopisał także apetyt. Minusem zabawy było to, że nie brałam w niej udziału.
Skoro sama wszystko przygotowałam, nie było sensu wybierania prezentu. Mąż, chociaż
wiedział o koncepcji zabawy dużo wcześniej, nie mógł się oprzeć i też w niej uczestniczył.
Twierdził, że on tak tylko od czasu do czasu będzie rzucał. Jasne, hihi.
Podczas następnej nadarzającej się okazji postaram się zorganizować to tak, aby
każdy z gości przyniósł po kilka drobiazgów. Wtedy może nie będę taka poszkodowana.
Jeśli oczywiście los będzie łaskawy. Grę polecam. Sprawdziła się na piątkę z
plusem.
piątek, 1 lutego 2013
ZABAWA Z PREZENCIKAMI
Aby umilić gościom świętowanie urodzin Lali, postanowiłam zaproponować
im zabawę. Długo zastanawiałam się, co wybrać. Poprzednim razem była to zabawa
w odgadywanie z karteczek, kim się jest. Tym razem pasowało wymyślić coś
innego. Zabawę z prezencikami zobaczyłam przypadkiem na fb Doroty Zawadzkiej.
Pani Dorota urządziła ją podczas wigilii. Pomyślałam – wspaniały pomysł,
ciekawe jak to będzie. Gra polegała przygotowaniu mnóstwa tanich prezencików,
które goście mieli sobie wylosować. Gdy ktoś wyrzucił szóstkę na kostce, wybierał
prezent. Nie otwierał. Gdy wszystkie prezenty zostały rozdane, przez kolejne 15
minut gracze kontynuowali grę, z tym, że prezenty zabierali innym graczom. Po
tym czasie nastąpiło rozpakowanie prezentów w towarzystwie wybuchów śmiechu i tzw.
chichrania. Gra prosta, łatwa i przyjemna.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
świetny pomysł ... wykorzystany podczas roczku córci. śmiechu było pełno...
OdpowiedzUsuńRoczek, grill, urodziny.. każda okazja jest dobra.
UsuńPozdr.
=)