Gra w
poszukiwaczy skarbów przeznaczona była dla najmłodszych, goszczących na urodzinach
Lali. Ponieważ kilkoro dzieci zabrakło, godnie zastąpiły je osoby nieco
starsze. Wszystko polegało na tym, że dzieci otrzymały list od Piotrusia Pana,
w którym były informacje o ukrytym skarbie. List zawierał też wskazówkę o tym,
gdzie znajduje się mapa. We wskazanym miejscu była kolejna wskazówka z mapą, i
tak dalej, i tak dalej. Za bardzo się nie wysilałam z wymyślaniem kryjówek ze
względu na wiek dzieciaków. Były to m.in. parapet w kuchni, kaloryfer w
łazience, pudło na szafie w przedpokoju, karnisz w salonie, sofka w dziecięcym.
Do tego każdy list opatrzony był krótkim opisem miejsca następnej kryjówki. Na
przykład łazienka była krainą pełną wodospadów i kranowych rzek, w której małe
skrzaty zażywają kąpieli. Dosyć to oczywiste, lecz chciałam aby było zrozumiale
dla 3- i 4-latki. W pudełku przedstawionym na zdjęciu poniżej, mapa ukryta była
pomiędzy pomiętymi kartkami. Trochę było przy tym bałaganu, ale dwa razy więcej
frajdy. Myślę, że była to ciekawa rozrywka dla naszych maluchów. Zwłaszcza, że
skarb był baardzo słodki – Toffifee.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz