Jest to historia odrobinę już odległa,
lecz gdy ją wspominam, od razu robi mi się wesoło. Wpadliśmy do znajomych na
grilla. Powoli zmierzchało, dziewczyny przechodziły już w tryb stand-by. Lala,
jako, że była jeszcze malutka, zażyczyła sobie smoczek. Poprosiłam Małża, żeby
go przyniósł. Po chwili staruszek wrócił i... dał smoczek koledze, który
właśnie wyciągał po niego rękę. Gdy zorientowali się w pomyłce, Małż przekazał
smoczek mi. Ja od razu podałam smoczek Natce. Ale zaraz, przecież smoczek był
dla Lali. Kolejna wpadka i kolejny powód do śmiechu. Do tego Natka była na tyle
zmęczona, że bez protestu otworzyła buzię, gdy chciałam wcisnąć jej smoczek. Na
szczęście nad wszystkim czuwała Lala i w porę upomniała się o swoją własność. A
nam pozostało już tylko śmiać się z naszego refleksu szachisty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz