O tym,
jaka
przygoda przytrafiła mi się pewnego głodnego popołudnia.
Tradycyjnie
na podwieczorek postanowiłam zjeść małe co nieco.
Jogurt. Udałam się do kuchni aby zaopatrzyć się w niezbędne produkty - jogurt
i łyżeczkę. Jogurty stały w lodówce na najwyższej półce,
więc widziałam tylko bok opakowania. Po długim namyśle jaki
smak wybrać, zdecydowałam się na
jagodowy. Usiadłam w fotelu, spojrzałam na jogurt
i zaczęłam się zastanawiać, dlaczego wyciągnęłam smak
truskawkowy skoro chciałam inny. No nic, widocznie mały głód przyćmił nieco mój umysł
- pomyślałam. Pora na konsumpcję.
Otworzyłam. Zjadłam jedną łyżeczkę jogurtu. Zjadłam drugą łyżeczkę jogurtu. Zjadłam trzecią łyżeczkę jogurtu.
W tym momencie moje kubki smakowe wszczęły alarm. Chwila. Te truskawki smakują tak jakoś bardzo
jagodowo.. Hm..
Oto
sprawca tego całego smakowego zamieszania..
Ciekawe,
czy ktoś jeszcze trafił na taki mix?
Dobrze, że w środku nie było jeszcze całkiem innego smaku, np. brzoskwiniowego ;)
OdpowiedzUsuń