Zabraliśmy córki na wycieczkę do
zoo. Już z daleka słychać było porykiwania tygrysa..
Na początku wydawało mi się, że zbliża się burza,
lecz nie, to jednak był tygrys. Nati podeszła do szyby
widokowej, kucnęła, wyciągnęła rękę i zawołała -
KICI KICI.. KICI KICI...
Bardzo się rozczarowała tym, że zwierzak
ją zignorował. Nic dziwnego, przecież tygrysy
nie rozumieją po polsku.
Czy ktoś wie,
jak zawołać tygrysa, żeby przyszedł i
dał się pogłaskać?
Taki żart..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz