Przedstawiam
Wam ciekawą historię związaną właśnie z musli.
Pewna
Pani spoglądająca z kolorowego ekranu zaproponowała na
zdrowe śniadanko zrobienie musli.
A, że wyglądało bardzo apetycznie – jak wszystko,
co gotują na ekranie – postanowiłam też spróbować
Rach ciach ciach i musli gotowe. Udało się. Mniam. Pychotka.
Teraz pasowałoby pochwalić się arcydziełem przed
innymi. Niech podziwiają mój talent, heheh.
Jedną porcyjkę otrzymała nasza Pani Sąsiadka MM.
Z niecierpliwością czekałam na jej opinię. I …. nic. Kolejne
spotkanie ... nic. W końcu słyszę od niej
takie słowa: 'Droga Pani, bardzo smakował mi prezent
i postanowiłam również zrobić takie
musli. Wsypałam wszystkie składniki, które udało mi
się rozpoznać. Wymieszałam. Próbuję. Fuj. Smakuje
jak jakaś pasza dla kurcząt. Na
te słowa szybko pobiegłam do kuchni żeby dać jej
kolejną porcję płatków. Tylko tym razem –
mówię – trochę mi się za bardzo spiekły. To je trzeba upiec? – zapytała zdziwiona – Dlatego moje nie były zjadliwe. To ja poproszę
o przepis.
Tak
oto wyszłam zwycięsko z testu musli, heheh.